Nauka jazdy na rowerze

Nadeszła wiosna i razem z żoną postanowiliśmy kupić naszemu synowi jego pierwszy prawdziwy rower. Młody ma siedem at i myślę, że już najwyższy czas, żeby zakupić mu rower, który ma pedały i dwa kółka. Zresztą on sam bardzo chcę nauczyć się jeździć na rowerze. Do tej pory jeździł na czterech kółkach, ponieważ czuł się bezpiecznie, ale teraz jak poszedł do szkoły i widzi, że co raz więcej dzieci posiada umiejętność jazdy na dwóch kółkach to postanowił, że on również musi się nauczyć. 

Miasteczko przygotowane do jazdy

miasteczko roweroweW sumie samą jazdę prosto mój młody opanował bardzo szybko. Ma on dobre wyczucie równowagi, a poza tym jest bardzo uparty, więc tą najtrudniejszą część mamy za sobą. Teraz przyszła kolej na bardziej zaawansowane rzeczy w tym celu postanowiliśmy rodzinnie odwiedzić miasteczko rowerowe. Powiem szczerze, że nie wiedziałem, że takie miasteczka jeszcze istnieją. Za czasów mojej młodości, kiedy trzeba było zdawać na kartę rowerową takie miasteczka były bardzo popularne, ale myślałem, że już dawno je pozamykali. Na szczęście jeszcze kilka takich miasteczek się uchowało. Dla mnie to jest świetna informacja, ponieważ dzięki temu mogę trenować z synem różne manewry nie bojąc się, że wjedzie w jakiegoś pieszego, czy też inne dziecko na rowerze. Takie obiekty jak miasteczko rowerowe są najlepiej przystosowane do nauki, dlatego postanowiliśmy to wykorzystać. Młody zresztą był zachwycony jak zobaczył gdzie przyjechaliśmy. Wiadomo, że jazda prosto po parku szybko się nudzi, a mój syn chce doskonalić niedawno nabyte umiejętności. Miasteczko rowerowe w stu procentach mu to umożliwi. Zresztą nie da się ukryć, że również mnie bardzo spodobało się odwiedzenie takiego miasteczka. Człowiek od razu przypomina sobie stare dobre czasy. Mojemu synowi bardzo dobrze szły wszystkie manewry. Nie da się ukryć, że jest on bardzo pojętnym uczniem. Nauczyłem go podstawowych znaków, ponieważ mamy w planach niedługo organizację wycieczki rowerowej, więc dobrze by było, żeby mój syn znał podstawowe znaki drogowe i umiał się do nich zastosować. Wiadomo, że jechał będzie z nami, ale jednak taka wiedza nigdy nie zaszkodzi. 

W miasteczku rowerowym spędziliśmy praktycznie cały dzień. Młody był zachwycony. Na pewno jeszcze z trzy razy pójdziemy pojeździć po takim miasteczku zanim wybierzemy się na wycieczkę rowerową. Myślę, że powinno być więcej takich miejsc, gdzie dzieciaki bezpiecznie mogą ćwiczyć swoje umiejętności, a także poznają najważniejsze zasady ruchu drogowego. Myślę zresztą, że nawet niektórym dorosłym rowerzystom by się to przydało.